Dzień dobry

Tak dawno mnie tu nie było, że zapomniałam hasła do logowania

Ale już wracam
Dziekuję za wszystkie życzenia i słowa otuchy! Jesteście kochani.
Co u mnie?
Dalej się rehabilituje ale już jest o 1000 razy lepiej niż było. W maju dostałam pozwolenie na pierwsze górki z kulami i to był przełomowy moment w mojej rehabilitacji. Od tego czasu zrobiliśmy ponad 100 km po górach, więc jak na połączenie gór i kul, to myślę, że mamy całkiem niezły wynik
W połowie czerwca zaczęłam odstawiać kule i tutaj były największe chwile zwątpienia.
5 miesięcy poruszania się o kulach i nogi zapominają co to chodzenie...Uczyłam się od początku normalnego chodzenia. Nigdy nie myślałam, że aby zrobić prawidłowe kroki, potrzeba jest skoordynowania tak wielu częsci ciała...
Teraz po dwóch miesiącach nauki chodzenia, jest już lepiej, nawet są momenty, że przestaję myśleć w jaki sposób prawidłowo iść

Choć jeszcze zdarzają się dni, że idę i powtarzam, najpierw tylna część stopy, póżniej zginanie kolana, przeniesienie ciężaru ciała na chorą nogę i palce

Pod konieclipca dostałam pozwolenie na rower i w sierpniu pojechaliśmy z rowerami nad morze. Tam nakręciliśmy 370 km i to też była świetna rehabilitacja

Noga przez cały dzień była w ruchu i po tych 8 dniach na rowerze, zrobiłam piersze, idealne kroki! Bezcenne przezycie.
Czekam teraz na drugą operację. Niestety po niej znów będa kule, rehabilitacja ale myślę, że jestem już bliżej niż dalej. Podobno sa duże szanse, że w marcu wybiorę sie w góry, w rakach i bez kul
W ogrodach za dużo się nie dzieje...
Drugim ogrodem zajmuje się brat i jestem wdzięczna, że to robi, bo inaczej byłaby tam dzicz. Nawet warzywnik ogarnia, więc warzywa nadal własne

W pierwszym ogrodzie nic się nie zmieniło, oprócz jeżówek

Tak, tak,pojawiły się kwiaty i jestem nimi zachwycona
Wrzucę trochę zdjęc bo daaawno nic nie było a pozniej biegnę do Was bo się stęskniłam

Buziaki