Te Twoje tamaryszki, to jak z wystawy,,,Coś pięknego i urzekającego...Dotychczas białego nigdy nie widziałam, tylko różowe...Miałam też swego czasu taką zabiedzoną maliznę, którą eM nazywał Tymoteuszem, bo nie mógł zapamiętać nazwy Tamaryszek...Tak rósł u mnie, że robił się coraz mniejszy, aż w końcu znikł...