Nawet nie wiesz Mażen jak rano w poniedziałek żałowałam, że nie działałam z tą lawendą w niedzielę...zanosiło się znowu na deszcz i bałam się, że nie przesadzę.
Ale Bozia bezdeszczowo dała, aż skończyłam
Wczoraj rano wreszcie skarpe plewic skończyłam, a potem wzięłam się za lawendową robotę. Trochę z tym zachodu miałam...bo najpierw wyplewić koło róż, potem szydlaste przesadzić i dopiero lawendę na ich miejsce. Prawie zrealizowałam plan (do połowy róż mam odwodnienie i tam trzeba było zrobić, bo będą dokładać odwodnienie na drugiej połowie), przy samym końcu już zaczęło padać, ale to sobie zrobię w sobotę, już odwodnienie będzie całe, będę mogła róże skończyć...byle tylko znowu w sobotę nie lało...
Wtedy zobaczę, ile jeszcze lawend trzeba dokupić.