Żadne tańce!!!!! Ja bardzo grzeczna byłam, już mnie wtedy bolało...i nie ogród...okna myłam, a nie wolno mi...
Nawet jak 11 godzin plewiłam, to ogród nie wykończył mojego kręgosłupa To rodzaj gimnastyki, która mi służy
Kasia z kręgosłupem nie ma żartów . odpuść sobie na trochę . nie masz racji że ogród ci nie szkodzi . ręce przy oknach to szyjny w ruchu a szyjny to i przy przesadzaniu i łopacie też zagrożony ...logika . tylko to twoja autosugestia że ci ogród nie szkodzi ...wiem bo mam to samo . po harówce w ogrodzie zawsze narzekam na drugi dzień że samochodem jeździć nie mogę bo mi szkodzi .
mnie tez czeka reanimacyjne przesadzanie Rh z przedogródka . w ogóle w tym roku zmarniały mi znowu 2 sztuki , ale zauważyłam że to te z biedronki .już tam nie kupię nic ,,,,choćby za 2 zt.
buziak
Kasiu droga, jak to przeczytałam, to mnie od razu ciarki po plecach przeleciały.
Mnie też tak w 2008 r. ortopeda z Piekar powiedział, to był szok, zabrzmiało, jak wyrok. Ja 6 tygodni leżałam plackiem, ciągle na lekach typu tramal itp., ale poszłam do innego i powiedział mi zupełnie coś innego. Operacja to ostateczność, różnie może się to skończyć. Znajdź dobrego rehabilitanta. Polecam w Reptach Śl. I komorę krio Schudłam też 10 kg i mam mniej do noszenia. A w ogrodzie dalej mogę pracować, tylko już inaczej się schylam, ćwiczę też nawet w biurze, robię sobie takie krótkie przerwy. Rano też trzeba króciutko poćwiczyć. I basen polecam.Bardzo mi pomógł.
Trzymam kciuki, żeby obeszło się bez skalpela. Buziaki
Alinko...u mnie lędźwiowy i to właśnie przez takie właśnie ruchy jakie wykonuje się przy myciu okien. Nie mogę też nosić nic ciężkiego.
Po pracy w ogrodzie też go czuję, ale to nie jest taki sam ból. Wszystkie ciężkie prace łopatologiczne robi eMuś...ja tylko sadzę, plewię...Zawsze następnego dnia wstaję z łóżka i w ciągu dnia jest dobrze.
Muszę odpuścić na razie...nie schylę się...ale już siedzę
Pozdrówka
To teraz choroba Ciebie dopadła? Kręgosłup ważna rzecz i trzeba o niego dbac. Musisz sie oszczedzac i dobrze że eMuś kopie a Ty tylko sadzisz . Zdjęcia też możesz robic. No i do nas pisac , to Twój zakres obowiązków a resztę panowie.Zdrówka i dobrego humoru życzę.
Anitko...na moje schorzenie rehabilitacja pomaga tylko na krótko...nie ma innego wyjścia, kiedyś czeka mnie operacja, chyba że wcześniej umrę. Mam stwierdzony kręgozmyk i przyczyna niestety jest genetyczna. Jest to o tyle uciążliwe, że nie wszystko mogę zrobić sama, nie mogę stać, nosić...kalectwo prawie. Jedyną formą leczenia jest zabieg. Wszystkie leki działają doraźnie...do następnego razu.
Tramal to dla mnie ostateczność, jestem po nim nie do życia. Na razie pomagają mi inne środki p/bólowe i p/zapalne. Po tych mogę pracować, po tramalu nie wychodzę z domu, język mi się plącze jakbym była w stanie wskazującym.
Jedynie basen jest zalecany, żadne gwałtowne ruchy, skakanie, naciąganie nie wchodzi w rachubę.
Na pewno zrzucenie wagi odciąży kręgosłup, ale miałam z nim identyczne problemy ważąc 58 kg...moja siostra jest drobniutka i też ma ten kłopot...
Zresztą zaniedbałam to...jak się lato skończy, zacznę znowu odwiedzać ortopedę. Zobaczymy, na razie do szpitala się nie wybieram. Pół roku na L4...nieprawdopodobne...nie byłam na zwolnieniu lekarskim 20 lat...
Dzięki za rady, pamiętam, że też miałaś kłopoty z kręgosłupem, wiesz co mówisz.
Bogdziu...ten mój kręgosłup... to już jak nie choroba dla mnie. Żyje sobie tak z nim prawie 30 lat i mam nadzieję, że nigdy nie będzie konieczności operowania. Już przed chwilą Anicie pisałam...jesienią się za niego wezmę znowu. Zacznę lekarzy odwiedzać, zobaczymy co mądrego powiedzą.
Dobrze, że moi wszyscy chłopcy chętni do cięższych prac ogrodowych. Już mi weszło w krew oszczędzanie się i tylko denerwuje mnie jak tu, w Zabrzu, sąsiedzi opowiadają jak to mam dobrze, bo mąż i syn mi okna myją...przecież nie będę się każdemu spowiadać. A na Śląsku to nie chłop jest od takich rzeczy...
Miło Bogdziu, że zajrzałaś