Największą frajdę z tej piaskowni ma mój wnuczek. Ciągle mi mówi, "fajnie u Ciebie babciu na tej działce, masz przekąski i brudzić się mogę ile chcę " A ja jestem szczęśliwa, że on jest szczęśliwy. Przekąski to owoce.
Myślę Mariuszu, że to ta sama para. Tutaj gdzie mieszkam, a to też obrzeża miasta też u sąsiada w starej szopie długo mieszkała para bażantów i chyba nadal są. Tego nie wiem dokładnie bo teraz każdą wolną chwilę spędzam w piaskowni.
Ewo, to bardzo smutne z tymi psami. Już się wymieniałyśmy informacjami u mnie, bo ja mam podobnie.
Wiem więc jak jest ciężko z chorymi psami. I tak właśnie jest - duże psy rzadko żyja kilkanaście lat. Mój ma 14 lat i lekarze uznają to za '150% normy' - jak kiedys zażartował jeden Pan Wet. Jakoś mnie to wtedy nie rozbawiło
Jak najbardziej, myślę, że jak będę miała już jakieś lokum to przyjedziesz po niego i wtedy ochrzcimy go z należytym szacunkiem jakimś szampanem i ukopiemy siewkę jak się rozrośnie.