Zapełniają się rabaty. Każdy listek cieszy, bo człowiek spragniony tej zieleni po zimie. Wiosna niestety nie rozpieszcza. Ciągle u mnie leje i zimno. Ani nie ma jak z dziećmi na spacer pójść, ani ogrodu jak skosić.
Ewcia i bardzo dobrze, że nie wytrzymałaś. Pamiętam, że od zeszłego roku chorowałaś na niego. Jeszcze jak Krzyś go weźmie w Swoje ręce, to dopiero będzie cudeńko .
Uleńko dziękuję Ci bardzo. Ale czy choroba nie jest już za bardzo rozwinięta? Da się go jeszcze uratować? Bo jak nie to wypierniczę i już. Nie jestem jakoś wybitnie do niego przywiązana.
To wywalę bez żalu. Dość mam tych oprysków. Niedawno lałam chemię żeby klona ratować, a i tak się nie udało. Na tym jałowcu aż tak mi nie zależy. To miniatura, którą na niwaki prowadziłam, ale szału nie było .