Problem w tym, że potem solidnie lało. Ale em zaraz po cięciu porządnie smarował tuje maścią przeciwgrzybiczną, więc mam nadzieję, że nic im nie będzie.
Gosia sama jestem pełna podziwu, że wszystko całe. Róża, o której piszesz to Ascot chyba. Bo jeśli chodzi Ci o tą, o której pisałam, że po deszczach prawie leży to niby Monstead Wood, choć Abiko stwierdziła, że to na bank nie ona tylko jakaś inna. Ma tak nawalone kolców i dużych i drobniutkich, że to moje największe wyzwanie przy cięciu. Buraki liściowe są przepiękne. Zalochałam się w nich kilka lat temu u Kondzia. Ziółka pod ręką to dobra rzecz. Wieczorem lubię wypić herbatę ze świeżej mięty. Czasem też do mięty melisę dodaję. Smak i aromat nie do podrobienia.