nicol21 napisał(a)

Stychaz witam u mnie i nie bądź takim cichym gościem co cukier z domu wynosi, albo kwiatki z ogródka podprowadza . Śmiało się rozsiadaj i gadaj

Ogródek gabisi dobrze znam, tzn chciałabym poznać organoleptycznie i się w nim zjawić, no ale to jest awykonalne. Jej ogródek wygląda super! a ten placyk jeszcze, a te donice na cisy jeszcze.... już jest rewelka, a będzie... cud, miód, malina

To się rozsiadłam z piffkiem i popcornem
Co do kostki, to (jak się na nią kiedyś zastanawiałam) znalazłam też informację, że można ją układać bezpośrednio w ziemi, bez podmurówki/zaprawy czy jak to się tam nazywa.
Z całą pewnością zielsko wtedy bardziej przerasta ale plus jest taki, że można to zrobić bez specjalistycznego człowieka, a w przypadku gdy rabata ma ulec zmianie wyjmujesz i już. Można ewentualnie wypełnić szczeliny czymś co zwiąże na mokro i już. Jednak zaznaczam, że nie testowałam tej metody, jednak gdybym juz się u siebie na to zdecydowała, to bym ją wypróbowała.
Nie wyobrażam sobie demolki na ogródku, którą robi pan "Gienek" (mój Łuby jest na bakier z murarką)układając kostkę.

Układaliśmy kiedyś tak kostkę w ogródku u koleżanki mamy

Między trawą a rabatą wyznaczyliśmy sobie sznurkiem, a potem wycięliśmy szczelinę szerokości/głębokości kostki, potem przy brzegach ułożyliśmy (tak by nie wystawało ponad trawę) kawałek folii budowlanej (została z ogrodzenia) - bo wymyśliliśmy, ze chwasty będą wolniej wrastały Potem na dno piasek ok 4-5 cm - wyrównanie go, ubicie czym się da i potem układaliśmy kostkę jedna za drugą lekko stukając drewnianym młotkiem. Przy tej czynności przydaje się poziomica - kładziesz na kostki i stukasz w poziomicę a ona wbija te co wystają Przy okazji widzisz czy jest równy poziom.

Wydaje mi się, że od strony rabaty zdecydowaliśmy się położyć jeszcze kawałek starej dykty - by trzymała kostki zanim się tam gleba nie ubije.

Taka prowizorka, ale się trzymała

Ozz, dzięki za sprawdzoną instrukcję.

sprawdzoną, ale czy poprawną?

Eeee tam, pewnie nie zgodnie ze sztuką. A jak było z chwastami? Mocno przerastały?

Musiałabym zapytać, bo to w innym miasteczku było

możesz zrobić zaprawę na "sucho", cement i piasek w proporcji 2:1,
Kopiesz dziurę wzdłuż...przykładasz dwie deski, robiąc kąt prosty
(wówczas „nie ucieknie” i będzie na czym klęknąć).Dajesz suchą zaprawę, układasz kostkę, i młotkiem traktujesz gumowym.
Łatwa sprawa, szybko idzie „robota”

A potem wołać będę na Ciebie MAJSTER

hehe dziewczynki dziękuję bardzo za tak doskonałe instrukcje i rzeczywiście nie wydaje się to tak trudne jak myślałam.
ale przyznam że przygodę z cementem mam za sobą - w trakcie remontu to ja robiłam zaprawę i zalepiałam wszystkie dziury po kablach!! a jako że robiliśmy całą elektrykę to trochę było. i na ścianach też zalepiałam także pierwsze koty za płoty już były.

ze śmiesznych rzeczy, to w remoncie też trochę dyrygowałam ekipą i czasem byłam odbiorem ostatecznym na początku panowie się smiali jak im mówiłam patrząc na coś, " no to tak z 1.2m będzie miało", lecieli z miarką i potem sznenusia im padała.

Ale 2 śmieszne (teraz!) historie o moim lubym i fachowcach [pożal się boże]. Z racji pracy latałam do Irlandii co tydzień, ale żeby trzymać rękę na pulsie to często dzwoniłam.
Historia kominka: tynkowanie domu, rama do kominka kupiona. Rozmowa z lubym:
- i jak im poszło dziś tynkowanie?
- no bardzo dobrze, nawet ramę w kominku oprawili!
- że k... co?
- no ramę w kominku oprawili... tak ładnie w tynku siedzi.
- tynk mokry jeszcze? wyciągaj tą ramę i to już. Przecież to metal jest, a jak się od komnka nagrzeje to będziesz łatał pęknięcia na tynku na kominku!!
więc o 11 w nocy luby wyciągał z tynku metalową ramę kominka i ją mył!

..... drugiego dnia odpowiednio pogadałam z szefem ekipy tynkarskiej!


a druga historia, już na miejscu. luby załatwił płytkarza, bo jeszcze w kibelku trzeba było geberit obłożyć oraz kawałek ściany w okół umywalki.
przychodzę do domu, luby cały zadowolony bo pracę odebrał, równo, pięknie.... i nasza rozmowa:
-(ja)powiedz czego tutaj brakuje?
- nie no, niczego, wsio jest jak trzeba.
-serio? a czy mamy jakiś magiczny system że woda wpływa i wypływa tą samą rurką? bo ja kurna dziury na odpływ tutaj nie widzę.
- facepalm!

a potem było dzwonienie do hydraulika żeby odpływ zlokalizować, i upraszanie się mnie o zdjęcia żeby zobaczyć gdzie dziura była.aa tak, płytkarz to ex-hydraulik!

czy powinnam dodać, że chłopina jest inżynierem i jest naprawdę inteligenty?

śmiejcie się dowoli! teraz to ja już się mogę z tego śmiać ale w trakcie remontu ciśnienie miałam podwyższone, a zawsze mam 80/120

dobra, czas się do roboty zebrać!

a swoją drogą to kusicie, oj kusicie.
sąsiad dziadek padnie jak zobaczy mnie jeszcze z czymś w tym ogródku

nie wiedziałam, że tyle z Was się tym para!!
ogrodnik żadnych prac się nie boi

No niezłe historie z majstrami Pilnować swego trzeba,oj trzeba
macham