Bożenko- u nas one są co roku. Myślę, że to ta sama para, bo zawsze w tym samym miejscu. Jak wysiadałam z samochodu były bliżej, ale zaczęły się oddalać i musiałam pstrykać na ślepo i potem zdjęcia przybliżałam.
Za chwilkę już ich nie zobaczę. Chowają się chyba jak wysiadują, tylko nieraz jeden się pokazuje- to chyba Pan żuraw przynosi smakołyki.
O to nie zazdraszczam robótki, ale teraz nowy, to na długo spokój.
A jak ja się cieszę, od razu skojarzyłam miejsce. Coś nam Kasiu wiosna rozrabia, raz słońce, potem leje tygodniami...uff ciepełka kcę