Dziękuję .
Wiele lat temu wprowadziłam niezapominajki do ogrodu, pozwalałam im przekwitnąć na rabatach. Podczas wyrywania same się rozsiewały. Wczesną wiosną przesadzałam je na brzeg rabat i tak było z 6 lat. W tej chwili moje samosiejki są bardzo mizerne, po prosty wyrodziły się. Niezapominajki są dwuletnie, więc możesz sadzić je wszędzie jako wypełniacze rabat. Zaznaczam, że lubi je łapać szara pleśń, ale warto je mieć w ogrodzie. W cieniu też ładnie kwitną, tylko troszkę później.
Dziękuję Elu z miłe słowa i życzenia. Te moje przydasie gromadzę latami, a wiesz przecież, że do ptaszków mam największą słabość.
Ja mam już wszystko posadzone, ale kilka róż wylądowało tymczasowo w donicach. Muszę później poprzesuwać różne rośliny, żeby zmieścić róże.
Ja nic nie siałam w skrzyneczkach, bo w tym moim piachu ciężko cokolwiek się przyjmuje jak mocniej przygrzeje słonko.
Znalazłam nasiona orlików, pełnych maków i naparstnic i siałam je na rabatach jak trawę na trawniku. Co wzejdzie i się utrzyma w moim gąszczu to to zostanie.
Pozdrawiam i życzę zdrowia
Haniu jestem tą szczęściarą, która las ma z 3 stron prawie za ogrodzeniem. Też bardzo lubię podglądać budzącą się przyrodę, tylko na razie nie chodzę na długie spacery bo za mało sił mam. Oby zrobiło się cieplej to i kondycja będzie lepsza.
Pozdrawiam
Dobrze Was rozumiem, też izolowaliśmy się. Nie zapraszaliśmy gości - sami też nigdzie nie jeździliśmy. Ja co miesiąc muszę jeździć do Kielc na badania i kontrolę onkologiczną. W klinice nie siadałam niepotrzebnie, tylko w gabinecie do pobrania krwi i u lekarza. Przestrzegałam odległości, często dezynfekowałam dłonie, zmieniałam maseczki. Ja nie pracuję ze względów zdrowotnych, ale mąż pracuje i ma kontakty z różnymi ludźmi, poza tym robił też zakupy i gdzieś złapał to dziadostwo.
Na facebooku jestem też na grupie kovidowej i czasem podczytuję wpisy ludzi, którzy chorują, jak sobie pomagają, jakie opinie mają o szczepieniu i tak jakoś nie mogłam się zdecydować, czy się zaszczepić. Poza tym bardzo przestrzegaliśmy reżimu sanitarnego i myśleliśmy, że się upilnujemy.
My przeszliśmy tego wirusa jak mocną grypę, tylko ciekawe czy nie zostawi w organizmie jakichś pamiątek po sobie.
We wpisie wyżej napisałam o naszym izolowaniu się. Uważam, że nikt nie powinien się wtrącać w czyjeś decyzje, a już tym bardziej nie powinien ich podważać, ani wyśmiewać.
Życzę zdrowia
Sylwio u nas z internetem robi się światełko w tunelu. Gmina zakłada światłowód, już trwają prace w naszym końcu wsi, żeby tylko nie zapomnieli o naszej bocznej uliczce.
Dziś nawet z mężem na krótki spacer poszliśmy, żeby tylko to pokasływanie wreszcie u męża ustąpiło. Ja u siebie jakiś ucisk na sercu czasem czuję, jutro idę po wyniki krwi to poproszę o zrobienie EKG, niech lekarka sprawdzi czy coś groźnego się nie tworzy. Przed korona wirusem nie miałam takich odczuć, a właśnie w TV usłyszałam, że czasem po kowidzie odczuwa się dolegliwości sercowe.
To co napijemy się kawy? My tę świąteczną kawkę tylko z mężem i synem,(którego zaraziliśmy) wypiliśmy.
Masz rację, trzeba się izolować, ale ja praktycznie w takiej izolacji to już przeszło 4 lata jestem. Mam wprawę, a i tak zachorowałam.
Zakupy robiłam w Cebulekwiatowe.pl FLORIO i polecam u nich zakupy, mają ładny towar.
O naszej izolacji napisałam troszkę wyżej. Ja na przykład nie za bardzo mogę chodzić w maseczkach. Jak mam ją na sobie dłużej niż godzinę boli mnie gardło, dlatego często je zmieniam, żeby nie było żadnego dziadostwa w nich. Rzadko wyruszam poza naszą boczną drogę po której chodzę bez maseczki, ale zawsze mam ją w kieszeni, żeby w razie potrzeby ją ubrać.