Dziękuję, ja bez korona wirusa jestem mocno osłabiona, a z nim to całkiem opadłam z sił. Co dzień muszę wykonywać ćwiczenia, żeby wzmacniać mięśnie. Przez wirusa przestałam ćwiczyć - nie miałam sił, ani chęci. To dodatkowo odbiło się na moich słabych nogach. Teraz muszę nadrabiać ćwiczenia i już są rezultaty. Będzie dobrze, bynajmniej tak myślę.
My siedzimy sami w domu, goście boją się jeszcze nas odwiedzać i wcale się nie dziwię. Poza tym nie mam sił na jakieś większe przygotowania.
Ja mogłam się wcześniej zaszczepić, ale jakoś tak zeszło. Nie miałam do końca przekonania, czy chcę.
Na efekty tegorocznych zakupów w większości przyjdzie trochę poczekać, ale ogrodnictwo uczy cierpliwości.
Pozdrawiam świątecznie.
Myślę, że watro się zaszczepić, tym bardziej jeśli ktoś kruchszy czy starszy.
Mój M tylko czeka na swoją kolej, ale on 40tka więc jeszcze trochę, jest po przejściach zdrowotnych mocno obciążony po wypadku, boi się znów trafić pod respirator... my się mocno izolujemy od wszystkich, ale raczej się z nas śmieją...
Nie Bardzo rozumiem tych co się śmieją z innych. My też się izolujemy, i też są osoby które się z Nas śmieją, na temat szczepień zdania podzielone. Zawsze mówię że niech każdy sam decyduje o swoim życiu. Każdy ma swoją rację. Ale niech szanuje decyzję i rację innych. Też mam męża po wypadku , czego skutkiem ubocznym byl zator plucny. Ale się nie szczepimy bo kardiolog Mężowi powiedział żeby się nie szczepil. Więc czekamy na rozwój sytuacji.
Trzeba się szczepić. Od tego jest lekarz aby orzekł czy są przeciw wskazania. Oni wiedzą co jest w szczepionce i potrafią analizować.
Zresztą nic tam takiego strasznego nie ma. Baza do szczepionki antyrakowej reszta antywirus.
Nie ma się czego obawiać. Jestem zaszczepiona, dzisiaj idzie eM. Po szczepieniu czułam się nie źle tylko głowę ciężką miałam jak bym była na lekkim rauszu. Po 2 dniach minęło.
Mimo szczepienia izolujemy się bo jeszcze nie taka odporność.
Ludzie lekceważą chodzą bez maseczek i to w różnym wieku. Pies ich drapał widocznie nie dociera do tępaków ze ten czas zarazy się wydłuża.
My też się izolujemy na ile to możliwe, będziemy się szczepić i mam to w nosie czy ktoś się z nas śmieje trochę szkoda mi czasu na wdawanie się z tymi śmiejącymi w jakiekolwiek rozmowy, niech się śmieją, słyszałam też tekst, żebym zdjęła ten kaganiec, takie wyuczone puste teksty a ja lubię ten maseczkowy kaganiec i póki co będę go nosić
Witaj Od kilku dni staram się cokolwiek robić. Podczas choroby nawet do komputera nie siadałam. W domu szpital, a wiadomo że kobieta to ta najzdrowsza, bo mężczyźni to przy byle katarze to już są poważnie chorzy. Dobrze, że miałam sporo gotowych obiadów zamrożonych ( naszykowane były dla syna do Warszawy)to tylko ziemniaki się gotowało i obiad z głowy. Ja to tylko na rosół miałam ochotę, bo po każdym jedzeniu było mi niedobrze. Sąsiedzi i znajomi sprawdzili się na szóstkę, dzwonili, pytali co kupić i zostawiali zakupy i domowe ciasta na parapecie okiennym. Nawet do ogrodu nie wychodziłam, bo zimno było a my baliśmy się przeziębić tego wirusa.
Dobrze, że dochodzimy już do siebie, mąż co prawda jeszcze pokasłuje.
Oby wróciła ta niedoceniana normalność w życiu codziennym.
Zdrowia życzę dla wszystkich.