Na początku każdy kawałek płytki smarowałam klejem i dopasowywałam do danego miejsca. Trwało to bardzo długo, stwierdziłam, że czas wymyślić coś prostszego. Posmarowałam klejem kawał rury i dokładałam kawałki. Przyszedł em i powiedział " ja myślałem że ty artystka jesteś, a ty na ilość idziesz". Tak parsknęłam śmiechem, że o mało rury nie zrzuciłam.
Porcja świeżych widoczków z mojego ogródka. Padał u nas deszczyk, więc trawniczek nabiera zielonego koloru. Tu widok na moją studnię, w sumie to jej wcale nie widać