Ewa niemożliwa jesteś, w taką pogodę walczyłaś z juką??? . Ja myślałam, że wiatr mi głowę dziś urwie jak wracałam do domu. Ja mam jukę giganta, którą już podarowałam koleżance, tylko muszę ją jeszcze... wykopać. I powiem Ci, że nie pocieszyłaś mnie z tymi korzeniami . A metamorfoza fajna. Mam nadzieję, że rodek dojdzie do siebie.
Było tak zimno że przemarzłam na wylot A to dlatego, że iglaczki posadziłam raz co 60 cm, potem pomyślałam że będzie im zbyt ciasno i doszłam do wniosku że muszę je przesadzić, podwójna robota.
Ostatecznie posadziłam co 80 cm.
Moja juka też nie była mała, młodych "nakociło" się mnogo, ale już znalazł się chętny i większość zabrał.
Rodek zdecydowanie potrzebuje żelaza którego nigdzie nie mogę kupić
Oj pracusiu nie szanujesz zdrówka, jest jeszcze czas i pogody też będą ładniejsze. Kawał roboty za Tobą, też kiedyś walczyłam z juką, a ona ciągle odbijała. Jak robili mi kanalizację poprosiłam pana na koparce, żeby ją wyciągnął z wszystkimi korzeniami, sam był zdziwiony, że to takie ukorzenione jest.
Masz rację że mogłam poczekać na lepszą pogodę ale ja z tych upartych i niecierpliwych. Mam nadzieję że tego nie odchoruje.
Juka z całą pewnością odbije, wątpię że udało mi się ją całą wytargać, pozostanie mi chemia i pędzelek
W ogródku mam jeszcze 3 takie "bestie" i kiedyś też będę musiała je wykopać, już się boję.