Piękne.. Ja coś tam kiedyś liznelam dekupażu, jakoś mi wtedy nie podszedł. Ale jak patrzę na takie piękności, to ochota mi przychodzi żeby spróbować raz jeszcze.
Dla mnie też kiedyś to była wyższa szkoła jazdy, ale ja z tych co to poddawać się nie lubią. Tym bardziej że bardzo mnie cieszy jeśli mam coś starego/nowego bez większych nakładów finansowych.
Próbuj, na drewnie jest najłatwiej. Malujesz białym akrylem i dobrze suszysz, a potem serwetka. Nawet jak coś będzie nie tak, krzywo czy nie równo to pamiętaj że tą serwetkę możesz śmiało zdjąć, (nim wyschnie klej oczywiście) i podjąć kolejną próbę.
Kiedyś pokazywałam zydelek który był używany przy dojeniu krówek. Znalazłam go w starej rupieciarni która została po poprzednich właścicielach działki.
Też dostał nowe życie.
Piękne rzeczy tworzysz. Donice mnie zaintrygowały, a szczególnie ich marmurkowy brzeg, kiedyś wrócę do tematu, ale jak będę bardziej czasowa. Coraz bardziej drażni mnie ten brak czasu, zastanawiam się,czy ja tak wolno wszystko robię, czy po prostu za dużo planuję zrobić.
Napisałaś u mnie, że weźmiesz się za gipsowe jajka po świętach, nie warto one są bardzo delikatne, bynajmniej takie sprawiają wrażenie. Trudno będzie je przechować do przyszłych świąt.