Smutne to, wieś bez zwierząt. Jako mala dziewczynka podczas wizyt na wsi zawsze najpierw do zwierząt gonilam . Krowy, konie, króliki, a jak jeszcze były małe kurczaki i kaczusie to już pełnia szczęścia . No i zawsze prosilam ciocie o mleko prosto od krowy .
Kasiu, ja też często spędzałam wakacje na wsi. Podobnie jak Ciebie interesował mnie inwentarz. Za mlekiem nigdy nie przepadałam ale lubiłam patrzeć jak gospodyni doiła (ręcznie) swoje krowy. Na mleczko zawsze czekały trzy gospodarcze koty
Do dziś pamiętam smak zsiadłego mleka, smak białego sera który gospodyni dla nas robiła i tą gęstą, tłustą śmietanę. To były czasy kiedy jajko od kury po ugotowaniu nie zalatywało rybami.
Cudowny zapach siana w stodole, mniej przyjemny ale jakże swojski zapach z drewnianego kibelka.
A dziś, woda sik, gówno mig i sama chemia.
Podpisuję się pod Waszymi słowami o współczesnej wsi. My to chociaż mamy wspomnienia a nasze wnuki to już chyba nie będą miały okazji zobaczyć na żywo choćby krowy pasącej się na pastwisku. O innych zwierzętach nie wspomnę.