Ja ostatnią poważną traumę wichurową to przeżyłam w lipcu 2015,prawie robiliśmy kolor na elewacji.W garażu spała ekipa gòrali,co tynkowali,mąż w pracy,a tu nad ranem jak nie walnie w dom...wyglądam przez okno,a tu drzewa niemal sie składają w połowie!wszystkie okna pootwierane,bo to taki skwar wtedy był,wiatr jak wpadł w dom to zdawało się, że wszystko wywieje,huk niesamowity,ja dzięki Bogu w samych majtkach i w tych majtkach zbiegam do garażu budzić gòrali,że rusztowania wali,zrywa plandeki...deski mi fruwały po całej działce i ja w tej bieliźnie wśròd tych chłopòw gonię za tymi deskami, żeby mi w dom nie waliły.szok i przerażenie.pierwszy raz coś takiego przeżyłam!