Stoisz przed takimi dylematami jak ja... Tylko u mnie w mnogości, bo mam 7 wierzb, które łamią się na potęgę i muszę je szybko czymś zastąpić. Ciągle się waham czy wyciąć je od razu i czekać aż nowe urosną (mniejsza konkurensja o światło i wodę), czy może jednak zostawić je jeszcze choć na parę lat modąc się, żeby mi znowu szyb gałęzie nie powybijały, pieczołowicie opiekując się nowymi???? Tylko wtedy patelnia będzie na maxa;(
Ja raczej pójdę w liściaste, ale ostatecznej decyzji nie podjęłam.
Kasiu pokaż tą czeremchę. Tak trudno powiedzieć.
Chyba już pisałam, że w tamtym roku wichura odłamała mi 1/3 korony 3 letniej robinii. Brzydka była taka, że chciałam wyciąć. Na wiosnę przycięłam wszystkie gałęzie na 30 cm i okazuje się, że dała radę. Pięknie się zabudowała ale po wiosennym cięciu, cięłam jeszcze 2 razy- żeby bardziej zwarta była, bo wtedy wiatr nie wyłamie gałęzi.
Takie zwykłe co na polach się same sieją.
Są posadzone bardzo blisko domu. Wysokie już są więc otulają dom i chronia od wiatrów z pól. Dają cień, jest gdzie się schronic przed upałami. Hamaki jest gdzie powiesić. Jak widzisz plusy są, ale każda burza czy silny wiatr i klops. Gałęzi nie jestem w stanie przepalić na ogniskach od 4 lat, jak tu mieszkamy, bo co ubędzie to nowe spadają...