Dziękuję wszystkim za odwiedziny. Dziękuję za komplementy.
Trawnik jest domeną M, ja po za cięciem obrzeży nie tykam. Na zdjeciach wygląda super, pewnie też za sprawą jego wielkości, z bliska już nie jest taki ładny. Nawieziony na razie był raz jakimś długo działającym nawozem, ale z ogrodniczego na Franowie, więc żadna znana nazwa, a worka już nie ma. Mam natomiast wrażenie, że po pierwszym miesiącu świetnego wzrostu, teraz rośnie znacznie wolniej, więc nie wiem czy się już nawóz nie wypłukał.
Asiu, paski też są, ale myślę, że mniejsze niż przy koszeniu w te i spowrotem, bo M jeździ w kółko

.
Byłam wczoraj w Jucce, ale dałam sobie pół godziny, rozglądałam się za grujecznikiem i jakoś musiałam ominąć. Kupiłam kilka żurawek, turzycę chyba palmową i niewielką rozplenicę (obie trawy bez opisu gatunku).
Alu, jedyną rzeczą, w której nam ktoś pomagał w ogrodzie był właśnie trawnik i nawodnienie. Baliśmy się podjąć sami również ze wzgl sił fizycznych, przede wzystkim czasowych i braku sprzętu, bo trawy jest ok. 1200m2 i sami robilibyśmy pewnie kilka tygodni albo dłużej. Była dowożona ziemia, równanie, odchwaszczanie kilkukrotne, glebogryzienie, wygładzanie i dopiero nawodnienie a potem siew. Była ekipa 5-osobowa (w tym pracujący równo z pracownikami szef, więc nikt się nie obijał) i ładnych parę dni to zajęło od świtu do wieczora.
Same weekendy wystarczają nam z trudem na ogarnięcie reszty i to niezbyt dokładnie. Właściwie to te weekendy nie wystarczją wcale.... jak się bliżej przyjżę

, a mam sporą tolerancję na niedoróbki.
No nic, po obiedzie, szybkim zerknięciu na O., to teraz do roboty

, bierzemy na tapetę wykończenie schodów od tarasu. A chwasty... no cóż, niech im pogoda służy