Moja agawa ma kilkanaście lat, ma na imię Marta (tak ją nazwała moja Julia lat 18) i jak wcześniej wymieniona skończy studia, chałupę swoją będzie miała to sobie tę Martę zabierze do swojego ogrodu.
Tak deklarowała jak była przedszkolakiem a ja jej wierzę
Chociaż San Marzano sobie wyhodowałaś na ususzenie. U mnie i tu klapa.
Na balkonie za to w przypadkowych doniczkach młoda (Julia) doczekała się bawolich serc. Ta sama odmiana w szklarni nadal jest zielona.
Jednak ostre słońce i dach nad głową są niezbędne pomidorom.