tak , to coś podobnie jak ja . kiedy się przeprowadziłam założyłam się z mamą że nie kupię ani jednej kopaczki i łopaty . miały być tylko thuje i trawa . żebyś ty widziała teraz mój arsenał . mama jak przyjeżdża to za każdym razem mi to wypomina

ja mam siostrę kosmetyczkę, śliczną jak z obrazka. I zawsze perfekcyjna. Jak była mała to nie cierpiała ogrodu. I tak do zeszłego sezonu kiedy kupili działkę i postawili dom. Teraz mieszka blisko i latem zdarzyło mi się zastać ją w południe w ogrodzie w piżamie- wyszła na moment o siódmej wypuścić psa, założyła rękawiczki i tak została przy wyrywaniu, podlewaniu, sadzeniu. Zresztą... być może czyta to właśnie, bo jesteśmy jej lekturą do kawy.

....matko.... siostra kosmetyczka! Jak ja bym chciała miec siostre kosmetyczkę ...w ogóle siostrę...

magnolia to takie zbyt proste żeby tylko to było do zrobienia co napisałaś. mam jeszcze taki kąt do przerobienia w przedogródku . pokażę skoro wywołałaś temat , ale miałam z tym poczekać aż się uporam z poprzednimi zadaniami

ta kosodrzewina do przesadzenia a tam chce dodać cyprysik groszkowy aurea i berberys . no i muszę spod świerka wysadzić RH. bo za bardzo się rozrósł . marzą mi się ( a właściwie już zamówiłam ) róże pnące puszczone na ogrodzenie - 2 egzemplarze i zastanawiam eis czy to się wszystko razem zgodzi co do kompozycji . muszę też wreszcie zrobić oświetlenie na zewnątrz ogrodzenia , bo sama widzisz jak te rury wyglądają .

no no siostra - kosmetyczka . byłaby najbardziej wykorzystywana siostra na świecie . a w piżamie tez chodzę w lecie po ogrodzie z kawą ...... ale częściej to przesiaduję na tarasie przy książce i tu się często zapominam i tracę poczucie czasu . oczywiście to wszystko mam miejsce jak nie haruję w pracy

dasz radę, Ty dzielna kobieta jesteś. I energii masz duużo.
Cyprysik groszkoy Filifera Aurea? B. jest ładny.

a siostry już nie chce wykorzystywać co rusz, bo każda jej znajoma czy krewna wciąż ją pyta czy siostra może jej poprawić brwi , zrobić hennę, zanalizować bąbel etc. I to zwykle przy obiedzie niedzielnym. Ale sporo jej zawdzięczam. Np. pamiętam jak byłam super prrzygotowana do planowych cesarek - brwi, pomalowane paznokcie. Wosk miałam zrobiony nawet tam, gdzie nie mogłam zerknąć z racji wielgaśnego brzucha.

spadam, bo mam wory pod oczami.
Zajrzę jeszcze na pewno jak dopadnę komputer.
Pewnie napiszesz o przedogródku jeszcze, a to ciekawe bardzo.

alinak napisał(a)

tak , to coś podobnie jak ja . kiedy się przeprowadziłam założyłam się z mamą że nie kupię ani jednej kopaczki i łopaty . miały być tylko thuje i trawa . żebyś ty widziała teraz mój arsenał . mama jak przyjeżdża to za każdym razem mi to wypomina

Ja też się zarzekałam, że nigdy przenigdy w ziemi grzebać się nie będę......... i cała rodzina mi wypomina i śmieje się ze mnie jak w sezonie gnam z pracy żeby do zmierzchu zdążyć coś w ogrodzie zrobić, na sobotę z nikim się nie umawiam, bo to najbardziej pracowity dzień w tygodniu....... a znajomi ... pukają się w głowę, większość z nich ma jedną skrzynkę na balkonie
Alinko skąd Ty bierzesz tyle siły na poprawianie i tak już doskonałego ogrodu? Chyba Szefowa tak wszystkich pozytywnie nakręca . Będę podglądać Twoje pomysły .

Z tą sobotą to mamy z mężem tak samo. Sobota to dzień święty dla domu i ogrodu, już wszyscy wiedzą i jak odwiedzają, to wiedzą, że załapią się tylko na robotę