Nareszcie zrobiło się ciepło, a więc dzisiaj z posiłkami (moimi rodzicami) cały dzień spędziliśmy w ogrodzie

Prawie wszystko zostało zasilone, przycięte, podlane. O pieleniu nie warto wspominać, bo to jest u mnie walka z wiatrakami - bez kostki i bez trawnika, za to piaseczek i kobierzec z chwaściorów. Ale oczywiście zaatakowaliśmy je ręcznie i z pomocą dziabki.
Na koniec dnia spotkała mnie jeszcze miła niespodzianka - dostałam prezent od sąsiada. Dwa nowiutenkie zapakowane sekatory: nożycowy i kowadełkowy. Tak bez okazji

Tylko sąsiadka jest chętna na moją pomoc - chce żebym przycięła jej tujki w kulkę, a ja raptem drugą w swoim życiu przycięłam dwa dni temu. Ech, może dam radę
I na koniec fotka wygrzewającego się lokatora mojego ogródeczka