Sprawy jelitowo-żółądkowe się ustabilizowały, wykluczyliśmy tasiemce i inne robactwo poprzez badania mikroskopowe. Jest tak żywa, radosna i ciągle "uśmiechnięta" - jak iskra.
Ale ma wadę genet. (chorobę?) - wylatują jej nóżki z tyłu ze stawu (zwichnięcie rzepki??). I się nastawiają i od nowa...Na razie proponują operację na kolejne nóżki, ale my na razie czytamy o tym czy to się może udać. Prawdopodobnie dlatego została porzucona. Że kulała. Pójdzie na prześwietlenie i lekarze zdecydują co jest i jak leczyć.
A tak poza tym, świetnie, radosna i wdzięczna. Kocha bardziej Witka, nie mnie. Ale na mnie leży jak oglądam tv
oj czytam o pieseczku to przykre jeju oj widzisz Danusiu jak dobrze że jest u Ciebie na pewno znajdziecie dobre rozwiązanie i super że radosna czuje że jest w dobrych rękach jak kładzie się na kolana to czuje spokój i to jest najważniejsze buziaki miłego dzionka paa
Dziękuję bardzoA co do pieska, to wybrała sobie przewodnika stada, ale czy kocha go bardziej? Nie byłabym taka pewna Wierzę, że lekarze znajdą sposób na to, by zapewnić małej lepszy komfort życia
Aniu, fakt, to przewodnik stada, pierwszy ją wziął na ręce w schronisku. Słucha się jak nie wiem co, a mnie - niekoniecznie
Odnośnie nóżek - Już rozmawiałam z lekarzem i umawia spotkanie z bardzo dobrym chirurgiem "twardym" - mam nadzieję na dobre zakończenie. W każdym razie ja zrobię wszystko, co w mojej mocy. Reszta zależy od Kreski.