Wczoraj byliśmy z wizytą u
Halinki-zawitki palowaną już od kwietnia.I ciągle coś nam nie wychodziło .W końcu się udało



Dzień od rana był napięty sporo spraw w Warszawie.
Śniadanie o 13 w biegu jajecznica.I wczesnym popołudniem byliśmy z wizytą u przemiłej , fantastycznej naszej Halinki.

A ta jeszcze nas obiadkiem poczęstowała.A już planowaliśmy po trasie w drodze powrotnej w końcu coś zjeść.

A tu taka niespodzianka.I ogród i jedzonko i piękne trawki w prezencie
Ogród piękny.cieszę się,że mogła go zobaczyć na żywo.
Może i Halinka mój zobaczy kiedyś ??
Serce wielkie.Trawek dostałam duzo.
W końcu mam i ja.Cieszyłam się jak głupi do sera cały wieczór w podróży i dzień dzisiejszy, buzia jak na budyniu.
Oj będzie jeszcze długo, co na nie spojrzę.

Tylko jedna rano przed praca została posadzona.
Reszta, namoczona czeka na więcej czasu na weekend