To bardzo miłe, że jednak ktoś o mnie pamięta

. Bardzo Wam za to dziękuję
U nas sporo się działo, stąd ta duża przerwa. Najpierw odeszła od nas moja Babcinka w wieku 94 lat...
Potem wyprowadzka z Zabrza do Gliwic, czyli mała rewolucja w życiu. Wprawdzie nie na długo, przypuszczam, że na max 2 lata. Potem już docelowo Pszczyna

Zostawiliśmy synowi mieszkanie, nie chcę żeby się tułał w wynajętych mieszkaniach z rodziną, tym bardziej, że to prawnie jego mieszkanie od dłuższego czasu.
Wnusie rosną jak na drożdżach, szczególnie to widać po najmniejszej Julci. Już ma 11 miesięcy, czas leci nieubłaganie...
To ulubione przeze mnie zdjęcie Julci
Od tygodnia rezydujemy w Pszczynie, trochę prac ogrodowych za nami. Najgorsza robota, do której się zabierałam 2 lata, zrobiona. Odmłodzone mam Morning Light`y

. Po kolei wykopywaliśmy stare trawy, wyłuskiwaliśmy wygnite, stare środki i resztę składaliśmy w całość. Bez siekiery i szpadli się nie obyło

Trochę tego rosło...17 wielkich, starych sztuk.
Dosadzaliśmy 3 nowe miskany w miejsce wywalonych przez eMa berberysów (nie mógł zdzierżyć ich kłujących gałązek po cięciu i choroby grzybowej każdego lata), na salonowej doszły 2 miskanty Droning Ingrid po podzieleniu z cycka II. Przesadzaliśmy hortkę na pniu, azalię i maleńką piwonię drzewiastą...i zrobiło mi się ciutkę miejsca na nowe coś

Mam pocięte wszystkie róże i hortki, nawiezione rabaty i wywapnowany trawnik.
Aaaa...i wyplewiłam rzucik jesienny z całego pasa róż przy wjeździe. Brawo ja


Jak skończy się zimno zabiorę się za cięcie krzewów na skarpie i przedpłociu, a potem to już bukszpany, cisy i tuje do cięcia.
Już nie nudzę, teraz tylko zdjęcia będą.