A patrząc na Twojego kolczastego ogródkowego lokatora, przypomina się mi moje pierwsze spotkanie z jeżykiem.
Zauważyłam pod starymi tujami dość spore wybrzuszenie. Dotknęłam nogą..... miękko! Nie wiem dlaczego, ale wogóle nie przyszło mi do głowy, że to może być jeż. Wystraszyłam się i z sercem na ramieniu nacisnęłam stopą jeszcze raz. Usłyszałam delikatne: piii...
Opowiedziałam o tym niecodziennym spotkaniu domownikom i wtedy córka uświadomiła mi, że to pewnie jeż

Zaczęłam przeżywać, bałam się, czy nie zrobiłam mu krzywdy. Następnego dnia okazało się, że wszystko jest ok, a jeżyk zmienił tylko miejsce.