A ja mam żółwie tempo z czytaniem. Grypa chyba dziś ze mną wygrała, ale się nie dam.
Twoje pelargonie wypasione. Zastanawiam się nad sensem trzymania przez zimę, skoro takie ładne okazy można kupić. Pozdrawiam Beatko.
Dominika, a jak długo czekałaś? Moje sadzonki z lata ubiegłego roku dopiero teraz przesadzam ze "zbiorczej" doniczki. 90% się ukorzeniło.
Po letnim cięciu wszystkie dłuższe sadzonki obrywam z dolnych liści, maczamw ukorzeniaczu i sadzę gęsto w szeroką doniczkę.
Tylko że taka zabawa trochę trwa. Jak znalazłaś w dobrej cenie, to jednak warto zakupić
Akcję sadzenie widziałam
Nie spiesz się z wynoszeniem pelargonii na dwór. Ja stwierdziłam, że pogoda jest odpowiednia i wysadziłam moje rozsady do grunty. Stipę umarnowała pogoda, a resztę latam i nakrywam doniczkami na noc.
Iwonko, czytałam uCiebie, że już wczoraj Cię brało choróbsko... Bardzo zdradliwe to pogody teraz, niby słońce, ale zimno. Kuruj się Kobietko, bo ciężki tydzień przed nami (choć, akurat Tobie może się upiecze). Nie lubię takiego "dnia wariata". Przychodzą do domu bardziej zmęczona, niż po normalnym dniu pracy... Jeszcze jestem szefową komisji nadzorującej... Ech...
W zeszłym roku przechowałam pelargonie i byłam z nich baaardzo zadowolona, bo szybko wystartowały i już w maju miałam mega wypasione roslinki. Zamiast dwóch, jedną w doiczkę sadziłam. Ale to zamieszanie z przechowywaniem... Zrezygnowałam. Teraz za sadzonki dałam po 5 zł. Nie warto dla tych kilku sztuk się bawić. No, chyba że ktoś ma rękę do ich ukorzeniania, co akurat mi nie wychodzi - każda sadzonka mi zgniła