Sebek,
Danka,
Ewa,
Magda,

Witam u mnie w Symetryczno-Lirycznym i dziękuję za odwiedziny.

Kuba napisał(a)

Przyznaję że ostatnio na widok skrzynek na warzywa serce mi bije szybciej- zbierałaś plony już w tamtym roku czy to dopiero przygotowania na ten sezon?

Ewo, tak - warzywa świetnie rosły w tych skrzyneczkach w poprzednim sezonie. Liczę na to, ze i w tym się uda Polecam ten system - minimum bólu w krzyżu, niewiele chwastów i całkowity brak ślimaków

Moje dziecko w końcu chyba zdecydowało się położyć spać, pozwalając mi się dobrać do komputera, to mogę opowiadać dalej. Na czym to ja ostatnio skończyłam?

No więc stały te moje zakupy roślinne i czekały na przydzielenie sobie miejsca.
Tu widać jak w końcu wsadziliśmy pierwsze drzewka - dla większego efektu wizualnego wzięliśmy kilka większych, a co :



Z iglaków lubię sosny (tu akurat są sosny czarne), nie przeszkadzają mi ich spadające igły. Daliśmy też trochę nędznie [jak na razie] wyglądające dwie jodły kalifornijskie. No i na przodzie mamy cudowną wiśnię Kiku-shidare. Tu jest jeszcze samotna, ale po większym namyśle pod koniec jesieni dałam jeszcze dwie - będzie taka tam alejka wiśniowa.

W połowie czerwca przyjechał piasek do piaskownicy i plac zabaw, który mężuś nawet sam pomalował i skręcił:





Dosadziłam buk czerwony pendulę (po lewej od piaskownicy) i grujecznik (po prawej) - są pewnymi akcentami wśród obecnej fali niższej roślinności. I tej wersji będę się trzymać

W części gospodarczej panował pewien chaos i mało twórczy bałagan:



Ale, ale: winorośl już została zasadzona i pomidorki!
A bałagan po pewnym czasie został przykryty kamyczkami:

Wyrównaliśmy też wtedy ziemię pod trawnik, zasialiśmy trawę:



i czekaliśmy, aż wzejdzie...

i czekaliśmy...

i znowu czekaliśmy...

i po kilku tygodniach zrobiło się naprawdę bardzo zielono:



W tak zwanym międzyczasie wymyślałam zawartość rabat, bo pozmienialiśmy co-nieco w stosunku do projektu







Tu na ostatnim zdjęciu widać mój "urodzaj" w drewnianych skrzynkach. Naprawdę wiele smakołyków udało się wyhodować na tak niewielkiej powierzchni.

Nie wiadomo kiedy i jak nadeszła jesień...

Zasadzone w lipcu rabatki zdążyły przeżyć kilka rewolucji - a to żurawki mi się popaliły na słońcu, a to kłosówkę trzeba było wyeksmitować, bo nieładnie wyglądała jak już podrosłą...

Póki "walczyliśmy" z ogrodzeniem, w końcu udało się wsadzić trochę kuleczek bukszpanowych i lipy od frontu domu. Niestety nie było już kiedy ich przycinać, więc tak i stoją rozczochrańce jedne, codziennie mnie lekko wkurzając:







No ale żeby nie poddać się totalnej depresji z powodu ich widoku poczyniłam zakupy w pewnym szwedzkim sklepie teraz stoją i czekają na weekend, bym znalazła chwilkę i wsadziła je na swoje miejsca



Z rozczochrańcami walczyć będę nowym sprzęciorem, który dostałam na urodziny



Pomimo uśmieszków znajomych, którzy nie dowierzali słysząc o jaki prezent proszę, byłam twarda w swoim wyborze Mam nadzieję, ze żałować nie będę hehe.

Na wsadzenie na swoje miejsce czekają takie też krzaczki:



No tak. Wirus różany z tego forum dopadł i mnie (a jak mu się było oprzeć??)

Obecnie jestem więc posiadaczką coś około 50 różyczek [bladawce i białasy przeważnie] i z niecierpliwością czekam na ich [w większości] pierwsze kwitnienie.

o poważnie zachorowałaś 50sztuk

jakie znajome tereny witam i bede podglądać co u Ciebie