Zażyłam wczoraj i chyba dzisiaj mam efekt. No nic to, nie ma co sie mazać. Na razie zdalnie steruje kopanie roz. Mówię do syna, załóz rekawice, długa bluzę. Patrze, idzie, krótkie spodenki, koszulka na ramiączkach. Nic więcej nie powiem, obserwuje ubawiona
Kasia, blokuje mnie przeszywajacy bol jedynie
Kuba, jeżówki mają łebki do góry, kazałam sobie zdac sprawozdanie
Wiecie, co, człowiek nie ma swiadomosci, ile rzeczy robi na raz. Mówię, do syna podlej kwiaty rano, patrzę leje po liściach. Mówię, wez te róże spod pergoli, a co to pergola? Pranie nastawił, że płyn wlał w miejsce proszku, a proszek płynu. Wypusc pasa, przeciez był. Id, itp...A w ogole stara sie jak moze nie moge powiedzieć
Kasia, nóżką jeszczcze tak
A moze masz zła odmiane, co? Moja ma zielone oko od razu
Wiecie, co, człowiek nie ma świadomości, ile rzeczy robi na raz.
No właśnie! Wakacje są po to, żeby to zobaczyć. Przez 10 dni bez dzieciaków pracowałam normalnie, ale w domu robiłam może 1/4 zwykłych czynności. I wcale nie wypoczęłam jakoś nieziemsko. Po prostu zdałam sobie sprawę, że na codzień zapierdzielam jak z motorkiem w dupie ;(
A ja wam powiem dziewczyny że najważniejsza jest profilaktyka- te nasze ogrody to jest zabójstwo dla pleców a już najbardziej jak ktoś pracuje za biurkiem a potem w jeden dzień rewolucję w ogrodzie robitrzeba brać przakład z Madżenki co na jogę regularnie biega
A Tobie Ensata też polecam zestaw Kasi ale to receptę niestety