No i miało być tak strasznie, a wcale nie było tak źle. Nawet udało mi się coś zrobić, pomimo przerażającego zimna. W czasie drzemki Jasia wyskoczyłam do warzywnika. Sporo pracy mnie tam czekało, bo strasznie wszystko zarosło, a M glebogryzarką tylko część mi przejechał. Niestety nawet na tej zglebogryzowanej części już chwasty rosły i zanim tam coś mogłam posiać i tak musiałam najpierw pozbyć się nieproszonych gości. Zasiałam buraczki, rukolę, szpinak i znowu trochę rzodkiewki na kolejny rzut. Zasiane w marcu warzywa mają się całkiem dobrze. Rzodkiewka z pierwszej tury rośnie, bób bardzo ładnie wychodzi i już pomiędzy nim kilka chwastów musiałam usunąć, dymka super i tylko martwi mnie marchew w skrzyni. Dam jej jeszcze kilka dni, bo wydaje mi się, że chyba coś tam się pokazuje

Dalej nie robię tradycyjnego warzywnika, bo dechy na skrzynie czekają w garażu. W poniedziałek mam nadzieję, że je pomaluję i poproszę tatę o pomoc w zmontowaniu ich. M musi jeszcze wyrównać poziom pod skrzynie. A jak siedziałam na skrzyni przygotowanej na truskawki, to zrobiłam taką fotkę i pomyślałam jak tu jeszcze było 2 lata temu, sami widzieliście na początku mojego wątku
W czasie drzemki Jasiowej udało mi się jeszcze przesadzić orlika, który nie wiem jakim cudem znalazł się w pietruszce i posadziłam resztę bukszpanów na nowej rabatce. Strasznie się też ucieszyłam, bo okazało się, że przemarznięty jaśminowiec żyje i odbija