Dzisiejszy dzień zaliczam do bardzo udanych i bardzo pracowitych

Rano miałam badania i już potem nie opłacało mi się wracać do pracy, więc wzięłam wolne i podziałałam ogrodowo
Bilans jest taki:
wszystkie róże ścięte - dużoooo ich, jak będę chciała kolejna kupić nakopcie mi w 4 litery

Wszystkie paluchy pokłute( a miałam mieć tylko bezkolcowe)
najbardziej bezkolcowa jest Sally Holms od Gabrieli
maliny jesienne ścięte - nawet szybko poszło dużym sekatorem( nie patrzyłam gdzie mają oczka)muszą sobie dać radę
wszystkie wrzosy w tym roku sadzone okryte chrustem malinowym- na stare wrzosowisko chrustu zabrakło

( jeszcze na cięcie czekają maliny przy stodole

)
w WC pojawił się wieszak na ręczniczek i półeczka na zapach

- wody nie ma , ale nieraz w oczku lub pod rynna rączki ochlapać z błotka muszę , a wytrzeć nie ma w co , to już będzie
furtka zamontowana od nowa , bo zawiasy się rozleciały - stare były , miały prawo( tylko czemu EM jak mówiłam , że trzeba wymienić , udawał , że nie słyszy

(musiały odlecieć, żeby się zabrał za nie.)
ze ściętych róż zrobione dwa bukiety - u babci i u mnie
Na dużym ogrodzie owocki róż zostawiłam dla ptaków na zimę, ale w podwórku ścięłam wsio i związałam w bukiet zawiesiłam jako dekorację i pokarm dla skrzydlatych na gałęzi - i dynda
Suma sumarum zostało powiązać kulki iglaste i juki karolińskie, zakopcować róże i może być. A jak zdążę to jeszcze będę sprzątać bylinówki, jak nie to zrobię to w zimie

no i gdyby śniegu nie było i mrozów to trocinówki będę plewić.
Zadanie dla eMa dokończyć domek dla gunci - może w sobotę( prawie na pewno)
Aaa i jeszcze masę fotek ptasiom pocykałam

- Będę miała czym Was katować