Ewuniu mój orzech był ogromny. Zdecydowaliśmy się na drastyczne skrócenie go, ponieważ jest stary i przy silniejszym wietrze trochę sypały się z niego gałęzie, baliśmy się, że może złamać się na dom sąsiadki. Do tego przedsięwzięcia wynajęłam fachowca ze sprzętem alpinistycznym. Było to w zeszłym roku w drugiej połowie listopada. Ten facet zapewniał nas, że drzewo nie przeżyje, bo jak mówił - orzech to specyficzne drzewo i powinno się je ciąć w drugiej połowie lipca. Stwierdziłam wtedy, że trudno, jak padnie, to glicynia całkiem go porośnie i już. Ale jak widać dał sobie radę. I to zobacz jak - po przycięciu był paskudny - taka proca

. Jakby co to usunę zdjęcia. Pa

.