A więc zapłaciłam za drewno (nio będzie jednak trochę a nawet znacznie wiecej niż zakładałam, ale eM dołożył zaskórniaki - on konczy wcześniej robotę i w sumie bedzie dłużej na nim siedział)

drewno bedzie pod koniec czerwca - dziś do stolarza przyjeżdżają dechy - będzie je dla nas obrabiał. Wiec do czerwca musimy zrobić fundamenciki pod legary.
Na giełdzie byłam - ale mam mieszane odczucia. Ogólnie drogo, jak się pytam jaki rozchodni słyszę "A wie pani taka kępa mi wyrosła", stipa po 7zł - kurde za rok jadę sprzedawać swoją zarobię na rośliny na cały sezon, rozplenice po 10zł - ale bardzo marniutkie, seslerii nie znalazłam - wszyscy się na mnie gapili z wybałuszonymi oczyma co ja chce...
Ale....
Kule buksowe za 35zł (a żałowałam że ikeowskich nie kupiłam...), małe ale szczepione na tej wysokości co chciałam wiśnie umbry też po 35 i brzoza też w tej cenie. I jakieś jeżówki (trzy rodzaje), trzy molinie do donic i auto pod firmą zostawiłam, bo przecież nie myślałam ze coś kupię - pan taksiarz nie chciał mnie zabrać - ale zabrał

Wiec jestem zadowolona. Ale mam za swoje - przeniosiłam buksy do mojego bagażnika i mnie pierdyknęło w krzyżu...

A front robót widać - marny bo na rośliny czekam i czekam... mają być w czerwcu.
Ale coś tam podziałam w piatek jeszcze. Jak obrobię to wstwię zdjęcia