Obce, a raczej bezpańskie koty były również moim zmartwieniem w poprzednim ogrodzie. Nie znalazłam na nie skutecznego sposobu, męczyłam się i wkurzałam tak samo jak ty.
Teraz mam koty zaprzyjaźnione, mające swoich właścicieli. Wybaczam im nawet to że zdemolują pięknie wyrośniętą kępę kocimiętki.
Przypomniało mi się teraz że kładłam w newralgicznych punktach gałązki sterczące do góry. Nie było to zbyt estetyczne, ale chyba im przeszkadzało. Starałam się tak kłaść gałęzie, żeby kłuły je w tyłki

.
____________________
Jola, nieco na zachód od Trójmiasta -
Ogród z przeszłością (+)
Wizytówka (+)
Znowu na wsi - aktualny