zapewnie pieknie wyglada
ja jezówke posadziłam koło ostrózki bałej na rabacie przed murkiem
ale nie uwierzysz ile myslalam jak sie nazywa ten kwiec ha ha

Mówisz w sobotę gołąbki? I wymiana doświadczeń? Czemu nie! Tylko muszę przygotować składniki. Nie mam grządek za drzwiami. Też go lubię za dekoracyjność!

Viola ja czesto tak mam a na dodatek jak juz wiem jak cos sie nazywa po Niemiecku to nie wiem jak po Polsku i na odwrot

Haniu na szczescie mam skladniki tuz za drzwiami kuchennymi fajne to jest. Za to po inne rzeczy musze prznajmniej 5 km jechac

wiosną szukalam buraka liściowego to nie znalazlam ,a teraz sam mi wpadł w ręce....kupiłam i nasionka już czekaja wiosny

no masz wieksze utrudnienie bo polski z niemieckim to ho ho daleka droga
ja nawet nie moge spamietac polskich nazw kwiatow hi hi

Basiu ja szukalam cal rok burakow kolorowych, raz mialam i takie pyszne byly. Znalazlam teraz beda na wiosne wysiane. Czyli znalazlam w necie musze zamowic.

hanka_andrus napisał(a)

Wygodniejsze od kapusty, bo tylko blanszujesz krótko listki i juz możesz zwijać. A kapusta, szczególnie ta zimowa biała, to takie sztywne liściory ma, że odstrasza od roboty. Wolę włoską.

Spróbuję, to powiem jak mismakowały.

wloska mi nie smakuje ani krasnalkom
jak juz to ta wiosenna kapucha
a z jesiennej tylko raz robilam golabki i powiedzialam ze nigdy w zyciu nie powtorze,no tak długo sie musi dusić zę porazka,mimo że poobcinałam te łyka

To dlatego u mnie często są gołąbki bez zawijania, z kapustą poszatkowaną drobno, wymieszaną z mięskiem, ryżem i przyprawami. Przepis w ogrodowej kuchi Ogrodowiska.

Ale jak mi przypasują buraczki, to będzie potrawa do znudzenia serwowana.

na przepisy czekam ..choć w międzyczasie w necie znalazłam jakiś makaron i tartę ....i kiszone liście z tego buraka ....ciekawe czy by to było zjadliwe? ...bo ostatnio kupiłam sok z kiszonej pietruszki ...to zwyczajnie nie da sie wypić ...tylko dla desperatów

u nas moje znajome z poludniowych krajow robia golabki zawijane w kiszone liscie winogron, pyszne sa tylko takie malenkie

Makaron zapiekny z Mangold
250g makaronu swiderki (albo innego)
100g cebuli drobno posiekanej
200g Mangold (nie ze wszystkich lodygi tylko czesc, te posiekac drobo jak cubule liscie grupo pokroic)
3 zabki czosnku (ja nie dalam)
300ml smietany
3 jajka
50 g serka bialego
szczypte galki muszkatolowej
150g szynki gotowanej
sol, pieprz
150 ml bulionu warzywnego
4 lyzki swiezo startego parmezanu

Mangold z cebula na wolnym ogniu poddusic, dodac bulion i dusic do miekkosci. Doprawic sola, pieprzem i galka. Wrzuscic liscie i szynke chwilke razem poddusic jeszcze.

I wlasciwie jakby sie to Terz zmieszalo z ugotowanym makaronem to by juz moglo byc gotowe, mozna by posypac tylko parmeraznem i serwowac

jesli chcemy zapiec to mieszamy te skladniki (makaron nie za miekko gotowac, bo dojdzie w piekarniku jeszcze) i wykladamy do zaroodpornej formy. Mieszamy smietane z jajkami i serem. ( u mnie to wyszlo troszke za rzadkie, bo kremowki dalam, na drugi raz dam wiecej sera albo inna smietane albo maka podprawie). Doprawiamy ta mieszanke troche do smaku i wylewamy na makaron.
Pieczem w 190° ok 15 minut

Mi by tu jeszcze suszonych pomidorow kilka pasowalo.