O dyskusja...ja właśnie ostatnio dyskutowałam o tym z moimi dziećmi. Ja sama całe życie pracowałam zawodowo, ale przy dziecku pomagała mi mam bo jako młoda stosunkowo osoba była na emeryturze, to samo miasto, nieduża odległości, dałam rade wrócić do pracy jak syn skończył 9 miesięcy, oddałam go pod opiekę mamie a potem przedszkole i jakoś poszło, czy nie bez szkody dla domu, rodziny, syna - nie wiem, duzo wyjeżdżałam służbowo za granice i mój mąż z synem musieli sobie radzić, czasem przy udziale mojej mamy gdy moje wyjazdy były naprawdę dłuższe. Na pewno wiele straciłam z takich momentów które warto zachować we wspomnieniach....pierwszy krok, pierwszy zgubiony ząb, pierwsza Walentynka itp ale...pomijając finanse, to satysfakcja kobiety tez jest ważna, robiłam to co lubiłam, obracałam sie wśród ludzi, dokształcałam sie a i dom nie zarósł brudem, pielęgnowałam tradycje świąteczne, robiłam z dzieckiem ozdoby choinkowe i obowiązkowo czytałam mu wieczorami gdy tylko byłam w domu - wiem on był jeden, przy dwójce czy trójce dzieci jest duzo trudniej. Ale człowiek był młody, mógł tyrać w pracy i w domu, mógł nie-dosypiać, i jeszcze nawet jakieś imprezy z przyjaciółmi po drodze zaliczyć

Dodać do tego należy że kupę czasu traciłam na zakupy z kolejkami, bo niczego w sklepach nie było, polowanie na produkty pierwszej potrzeby typu mydło, szampon, proszek albo na ciuchy, buty....takie były czasy.
Teraz synowa moja postanowiła ruszyć do pracy po 5 latach spędzonych z dziecmi w domu i okazało się że to falstart....o ile wnusia (5 lat) od ponad roku z powodzeniem chodzi do przedszkola o tyle wnuk (2 lata) nie zaakceptował prywatnego żłobka. Płacz, lęki, nocne krzyki, zmiana totalna z roześmianego bąbelka w zasmucone, poważne dziecko...i syn z synowa postanowili wspólnie że to jednak dla małego za wcześnie, mimo że praca fajna, zgodna z wykształceniem synowej, że miejsce dla niej było z polecenia od osoby która opuszczała to stanowisko i że synowa zadowolona była z tego że się "wyrwała" do ludzi od garów, pieluch, prania itp atrakcji to jednak za dużym kosztem i rezygnuje, wraca do domu...może za rok spróbuje o ile wspólne dojrzeją do takiej decyzji.
Ile osób tyle wariantów i pomysłów na zycie....
Aniu powodzenia zycze w realizacji życiowych planów i domowych i zawodowych!
Buziaki Aniu, ale sie napisałam....