Chwastox chyba nie dał rady, albo za słabą dawkę zastosowałam albo deszcz spłukał
Listki "wroga" są leciutko popalone. Jak minie pora deszczowa, podejmę próbę "namber tu"
Wreszcie udało mi się pobyć w ogrodzie...przy okazji koszenia wyrwałam ręcznie trochę tego badziewia....ciekawe czy odrośnie.
Co nieco przekopałam, oznaczyłam patyczkami miejsce na nową rabatę (eM jak zobaczył to powiedział żebym nie próbowała robić nowego ogródka...muszę przeczekać trochę ), poza tym wypadły 3 drzewa....wichura pomogła i teraz mam miejsce na nowe nasadzenia, nareszcie popryskałam i nawiozłam co się dało a teraz trzeba znów wracać do pracy.
Kamila, mój lilaczek nadal jest w donicy. Jak go kupowałam to miał małe pączki, nie wiedziałam czy już przekwitł czy dopiero będzie kwitł ale skoro piszesz, że jest gotowy to wszysko jasne. Nie wiem tylko czy w donicy mi zakwitnie....na razie toczę z eMem batalię, żeby wylądował tam gdzie ja chcę a nie tak jak on sobie wymyślił. Tylko żeby ta biedna roślinka przeżyła tą naszą wojnę
Ej tam...kamienie to nie ogród jak powiedziała Danusia...pracuję nad tym ale jeszcze wiele wody upłynie zanim będzie tak jak bym chciała.
Zawsze jesteś mile widziana i wpadaj kiedy chcesz
Kochana jakbyś teraz moją zobaczyła to byś tak nie powiedziała Mietlica opanowała i jeszcze ją wiatr i deszcz położył teraz będzie koszenie , suszenie i palenie,