Justynka obecnej kuchni dolega to, że jest starym badziewem (żeby nie robić antyreklamy-z popularnej sieciówki-choć nie mam żalu o jakość, bo służy mi dzielnie 10 lat i w sumie za marnego tysiaka niczego więcej nie mogę oczekiwać) który ma kolor lisi-rudy zwany górnolotnie gruszą "jakąśtam". Ponadto w żaden sposób nie wpisuje się ona w moją loftowo-vintage-nowoczesną estetykę, nie zaspakaja moich potrzeb funkcjonalnych i wreszcie... kcem coś takiego, żeby aż chciało się gotować
Ja zaś nieco przytłoczona przesłaniem dzieła jestem. a jaj lubisz takie creepy klimaty Brodkę sobie puść Santa Muerte-ostatnio mnie zachwycił teledysk. Bardziej kocham Klimta. No i ba! Mój młody jak mi kiedyś stolik kawowy namalował i mamę z taaaaakimi rzęsami (co tylko te rzęsy pozwoliły mi się odróżnić od eMa namalowanego obokto w samozachwyt wpadłam, że takie Pikaso mi wyrasta