Oczami wyobraźni zobaczyłam cię jak jeździsz na...bojlerze...

Ciebie stać na wszystko....także nawet taką szaloną wersję ciebie jestem sobie w stanie wyobrazić Agata.
Mocno trzymam kciuki i wierzę w powodzenie twoich planów, zakładając że prace wykończeniowe pójdą szybko i po twojej myśli.
Gry planszowe uwielbiam więc aż ci trochę zazdroszczę takich "wyluzowanych" świąt.
Ja też nie gotuję kasz czy ryżu w woreczkach, może czasem w jakichś urlopowych okolicznościach, ale mięso w rękawie piekę od czasu do czasu. Natomiast z włoszczyzną w zupie radzę sobie sposobem mojej mamy czyli marchew, pietruszkę, seler wrzucam w kawałku a por z zieloną częścią selera czy z kawałkiem kapusty włoskiej lub lubczykiem zawiązuję białą bawełnianą nitką i jak się pogotuje to wyławiam i wyrzucam w całości taki "pakiecik". Mam w kuchni pod ręką jedną szpulkę bawełnianych nici tylko do tego celu służących. Nie lubię jak mi się takie farfocle z pora ciągną za łyżką w zupie, no chyba że to jest jarzynowa.
Buziaki Agata!