Ale mam cyrk ze zwierzyńcem i nawet nie mogę narzekać, bo to ja ciągle jakies chciałam.
Niedosypiam, kasa na full leci, od lutego niemal ciągle u wetów, ale juz bliżej końca.
Dziś 2 razy kursowałam z Leosiem. Miał mieć tylko czyszczenie zębów, a jak się okazało, miał złamany ząb, trzeba było usunąć, antybiotyki, a potem sprawdzenie ucha i tu...szok!
Miał wbite kłosy rozplenicy, zrobił się ropień, czyszczenie , a już od roku usuwam kwiatostany rozplenic, a jednak wbiło się! aż 2, jak u mnie.
No i powoli może będzie prosta, bo..piec, autko na gwarancji, i tak mykam w tych nieprzyjaznych strumieniach.
I, idę na prostą

.
Jak ogarnę zwierzyniec, sama chciałam i mam, zajmę się w końcu sobą

.
Uff, ogród żyje, pora na mnie

,
Niby nie długo, ale te 3 tygodnie, to jednak szmat czasu.