Jestem

Ale fajnie, że w końcu leje.
wczoraj było wariackie tempo, bo najpierw dojechali Iza i Roland, z nimi ruszyłam na centra i hurtownie. W tym czasie dojechał Sebciu i w towarzystwie Waligóry rządził

Pomógł przenieśc kredens, dzięki Sebciu

Potem ja dojechałam do domu, Iza z M. została na zakupach, potem wrócili do nas. Miałam pyszne lody i w całym zamieszaniu ich nie podałam i szejka nie zrobiłam ufff
I nie wyrobiłam się aby wykopac rośliny dla Pszczółki, ale ona miejscowa, to będzie jeszcze okazja.
Sebciu ubrany pod kolor zakątka niebieskiego.
Oczywiście ogród na wizytację nie przygotowany, wieczorem po ciemku kancik przy chodniku robiłam i tak zjechałam, że szok, niech powie Sebciu, ale odrośnie

dzięki miłym gościom za odwiedziny

fotek mam kilka
ciekawe co focił
wpasował się, jak ulał
brzydki dach garażu wycinam, będzie nowy, to przestanę ucinać