Miałam przypadkiem ucięte gałązki forsycji wczesną wiosną, bardzo się przydały. Po trzcinę Zbyszek pojechał z Pawełkiem rowerami nad jezioro. Cieszę się, że znalazł dla synka trochę czasu. Paweł dziś poszedł sprawdzić, czy ktoś zainteresował się domkami. I zameldował, ze na śliwce pojawiły się mszyce.

A cieszyłam się, ze ich tam nie ma...
Odlewam pokrzywę, przecedzam przez gazę. Wieczorem trzeba zrobić oprysk. Póki mam jeszcze e-Ma w domu...
Nasze domki podglądnięte w necie i trochę weny twórczej: Zbyszek był szefem. A Pawełkowi bardzo spodobało się wiercenie w drewnie.
Wykorzystałam też uschnięte i ścięte trawy. Szkoda, ze nie miałam cegły dziurawki. Następnym razem muszę gdzieś wypatrzyć odpady.