Kochani! Przyznam szczerze, że jestem bardzo zaskoczona ilością osób, które mnie odwiedziły w tak krótkim czasie. Wszystkim baaardzo dziękuję

.
Jak już pisałam miejsce mojego ogródkowania jest dosyć odległe, tak więc wszystko zmienia się baardzo powoli. Bywamy tam tylko w weekendy, a i to nie wszystkie. Ma to też swoją dobrą stronę, bo moje myślenie o tej trudnej sztuce zmienia się nieustająco, w ogromnym stopniu dzięki Wam!
Tak sobie pomyślałam, że pokażę kilka miejsc od początku jak powstawały. Dzisiaj zacznę od pierwszej rabaty, jaką zaczęłam tworzyć. Ja, osoba która wcześniej wsadzała wyłącznie pelargonie do skrzynek balkonowych! Będzie to historia o tym, jak można coś schrzanić i potem to poprawiać. Tak ku przestrodze dla tych co zaczynają.
Ta pierwsza rabata to miejsce od strony północnej, słońce dociera tam wyłącznie rano. No cóż takie miejsca są zazwyczaj wyzwaniem, ale przecież nie dla początkującej ogrodniczki!
Wrzesień roku 2012 - posadziłam dwie świecznice:
Za chwilę dalszy ciąg programu

.