O naparstnicach wyżej się wypisałam. Dopiszę tylko, że Agata z Tajemniczego ma je ode mnie, chyba że dokupiła jeszcze jakieś inne. Jordana widziałam, bardzo ładny chłopaczek
Tak jak napisałam wyżej, już nie pamiętam gdzie je kupowałam. To było ładnych kilka lat temu a one ciągle są I rewolucję ruderowej też przetrwały U Ciebie taki busz, że aby coś przetestować to chyba trzeba coś eksmitować
Kochana, ja od wiosny nic innego prawie nie robię tylko chwastowiska usuwam. Gdzieś w przerwach udało się coś konstruktywnego zrobić, około 50 roślin posadzonych, kolejne około 50 "w drodze". Ale to taka drobnica, trawki i bylinki. Konkret to 5 kul cisowych kupionych wczesną wiosną. Gdybym tych kul nie kupiła, a jak kupiłam to musiałam posadzić, to nie wiem czy bym do ogrodu wróciła. Te kule mnie zmobilizowały do ogarnięcia terenu. No i działam.
A tu taka fotka, wygląd niby całkiem przyjemnie, ale... Hakone wykopana z bryłą korzeniową leży tam porzucona od prawie dwóch lat, obok niej zalegają tak samo wykopane jarzmianki (mam nadzieję, że przeżyją bo mam na nie plan, ale do realizacji jeszcze kawałek drogi). Wszystko to zalega na chwastowisku (którego nie widać!). I w ogóle to jest tam totalny bajzel. Naparstnice się wysiały i sobie rosną
Tak więc nie ma Was co skręcać, bo real jest raczej taki sobie.
Lady generalnie ma już swoje lata, to pani w dość podeszłym wieku
W moliniach bardzo gustuję i dokupuję. Co prawda mam na razie tylko tę Heidezwerg i któreś z tych wielkich arundinacea (nie pamiętam nazwy), ale właśnie czekam na kolejne dwie odmiany.
Carillon zimuje, ale ja zostawiam kwiatostany i ona się ładnie wysiewa. I to tak przyzwoicie, nienachalnie, bez sryliona zbędnych siewek do pielenia. Aczkolwiek im więcej ich będzie tym więcej przychówku
Lady leciwa ale dobrze się trzyma i do twarzy jej w zielonym. Tę digitalis lutea to chyba mam i chyba nawet troszkę się jej wysiało z czego się cieszę. Mam nadzieję, że uda mi się jakoś fajnie je wkomponować bo cały czas miejscówkę tymczasową mają