No to dzień za nami.
Rozplenice... Hmmm... Chyba umarły

Zwinęły im się listki w rulonik. Zabiłam je tą azofoską...
Wizęłam sie za odchwaszczanie rabaty przy podjeździe, żeby w końcu posadzić te carexy. Po godzinie miałam zrobioną jedna dziesiąta... Zarosła trawą, a darń... wiadomo. Ta rabata zatem zabiła mnie...
Skończyło się mało ekologicznie, mieszanką chwastoxu i randapu, bo akurat napatoczył się sąsiad oschwaszczający drogę. Za tydzień coś z tym pocznę.
Wiem, wiem... ale maszyną nie jestem. Ta rabata rok temu dostała czarnoziemu i sporo obornika, więc chwast ściele się gęsto.
Na koniec zrobiłam coś dobrego. Posadziłam Hacone na rabacie, którą zalecacie mi poszerzać. Podzieliłam jedną z sadzonkę, bo była dwa razy taka, jak druga. Wsadziłam więc trzy, jeszcze jedna mi wejdzie - muszę dokupić.
Jutro M ma wolne, bierzemy się za skarpę. Trzeba ją wytarasować, to będę mogła posadzić te moje lawendy.