Też organicznie nie znoszę tuj, a mam je z własnej, nieprzymuszonej woli, bo musiałam sie osłonić. Teraz te tuje błogosławię i nie mówię im (głośno), że ich nie lubię. Jednak są juz na tyle duże, że robią ścianę i nie rzucają się tak w oczy
Jałowce też mam z przyczyn stanowiskowo-kompozycyjnych. Zbliżają się do tego etapu, że zaczynają im się gałązki rozkładać i pomimo strzyżenia widzę, że będę musiała je wiązać...I tak jak tuje mi obojętnieją, tak jałowce z roku na rok co raz mniej lubię
Jak eM mi się wtrąca to tego momentu nie lubię. Bardzo nie lubię
____________________
Kto szuka ten znajduje, kto pyta ten dostaje:-)
Też nie lubię bardzo tuj, mam je na maleńkim kawalku, ale tak jak Toszka pisze będę je mieć jako zielona ściana zaslaniająca budynek gospo. sąsiada( maly odcinek) i z cichą nadzieją , że kiedyś w przyszlosci nie będą się rzucać w oczy, a w innych miejscach przewiduje żywoplot cisowy i grabowy.Także nie przejmuj się , tuje zrobią swoja robotę.
U nas na razie pełna symbioza ogrodowa. Ja nie wchodzę na trawnik, Mąż nie wchodzi na rabaty. Tylko mi pomaga jak potrzeba. Np przekopie
Oby tak dalej...