Wczoraj odezwała się do mnie Asia, posiadaczka działki na ROD.
Asiu zaczęłam czytać Twoją historię... i wypisz - wymaluj jest identyczna jak moja. Brak czasu, ja pracuję do 16.00. Na działkę mam też ok. 10 min, spać przez te moje rośliny nie mogę (obsesja). W głowie zamieszanie, marzenia, plany, zamiary. Z realizacją gorzej, nie mam takiego zmysłu jak Twoje mentorki (pełen podziw z mojej strony za wiedzę i umiejętności). Pokochałam tą moja działeczkę, chciałabym mieć tam jak w raju ale nie radzę sobie w niektórych (większości) tematach. Pierwszą bolączką są bzy (co z tego, że tak piękne w maju)ale jak ekspansywne, ja go ciach a on z boku uśmiecha się do mnie

Przyjęłam zasadę (może nie każdemu ona się spodoba), że to rośliny maja sie mnie słuchać a nie ja ich. Wszystko co mnie denerwuje zostaje wymeldowane. W myśl tej zasady chciałabym pozbyć się dwóch, a właściwie trzech drzewek. W zeszłym roku (zaraz po nabyciu działki) przycięłam je, bo były przerośnięte. Skutkiem tego było to, że w maju tego roku nie kwitły - ale nic nie szkodzi. W tym roku traktowałam bez chemią, próbowałam z niego robić bonsai

, a on nadal we mnie zakochany (bez wzajemności).
Pomóżcie, co z nimi zrobić
Boję się, że zaatakują moje rododendrony ...
a przecież są takie piękne.