Aniu ja próbuję i chyba zamówię maszynkę, nie chciałam tego robić póki nie stwierdzę że dam radę. Bałam się przy uszach, ale powoli i się udało.
Biedny psiurek, w sumie najtrudniej przy oczach żeby nie zaciąć... To trudne zadanie jest, nie dość że można uszkodzić to jeszcze oszpecić...
Sylwuś wcale się nie dziwię, po takim katakliźmie można się załamać
Kochana wiem, że będzie ciężko, ale Kto jak nie Wy!!
Bardzo Was ta Natura doświadcza...
Elu u mnie staw samoczynnie się reguluje, bo mam zainstalowany odpływ do rowu. Najgorzej jest jak mocno pada i wody jest tak dużo że pod ciśnieniem rozrywa wał. W sumie zdarzyło mi się to drugi raz, za pierwszym wcale wałów nie było i robiło się rozlewisko, ale Teściowi to nie przeszkadzało. Jak my weszliśmy i nas zalało to wszystkie siły włożyliśmy w uszczelnienie stawu. To przyniosło efekt.
Na rabatach nic się nie dzieje, bo cała woda jest ściągania przez stawy i póki co prowizoryczne rowy. Będziemy je pogłębiać i instalować drenaż, wtedy będzie bezpiecznie.
Szkoda roślin, zobaczymy za jakiś czas, czy coś ucierpiał...
Kasiu są tereny stałe zagrożone zalaniem, szczególnie w miejscu gdzie były pola uprawne a teraz nie są orane i woda płynie po nich jak w korycie rzeki. Kiedyś woda miała jak wchłaniać a teraz ziemia jak skała i jeszcze setki namiotów ma dookoła, wszystko stoi na głowie...
Aniu nic złego się nie stało, ryby pozbieraliśmy i już jest dobrze. W porę pojechaliśmy do ogrodu. Zaraz znów jadę sprawdzić, bo już miało nie padać a jednak pada od wczorajszego wieczoru
Tak na Południu, w samym centrum Śląska
To z braku czasu. Wczoraj wrzucałam zdjęcia na ten pinterest i szlag mnie trafił, bo tyle mi zajęło. A na Ogrodowisku założyć wątek i wypełnić do historią ogrodu... OJ! Chociażby Wizytówka, żeby można było po kilks zdjęć wstawiać, a tu pojedynczo.