Wklejam przepis na konfiturę z róży od Mirki.

4 dag płatków
16 dag cukru,- na każde dag płatków 4 dag cukru
około 100 ml wody
sok z cytryny - na oko
płatki z sokiem zmierzwić i odstawić na noc do lodówki
Na drugi dzień zagotować syrop z cukru i wody i dodać płatki.
Gotować aż syrop zgęstnieje. Przełożyć do wyparzonych małych słoiczków.

Pozwoliłam sobie skopiować od Joli- Joku.

Przepis jest. Teraz tylko płatki róży.

Kawka wypita, czas szykować plecaczek. Do wieczora.
Miłego piąteczku.

hanka_andrus napisał(a)

Tak, Monisiu. To tawułka-Astilbe japonica Deutschland-

ale białe są dość popularne i każda jedna obojętnie o jakiej nazwie piękne są.
Niewymagające, warto je mieć w ogrodzie.

Czyli muszę nabyć, własnie brakowało mi białego do ogrodu
Udanego wypadu Haniu

przepis na konfiturę różaną
...Haniu
płatki ale z jakich róż? ba ja noga stołowa w tym temacie

Basiu, ze zwykłych pomarszczonych, co mają potem czerwone owoce. czyli z rugos. Ale są tez i szlachetne - stulistne chyba wszystkie się nadają -i musza być pachnące.

Gdzieś czytałam, że z każdej można zrobić, jeżeli ktoś ma takie kaprycho.
Ale o szczegóły pytaj Mirkę lub Jolę -Joku. Ja robiłam tylko z rugosy.

Mirka robi z płatków róży Rose de Rescht. Ja jeszcze nie robiłam bo nie mam z czego . Moja róża w wieku dopiero raczkuje.

Piękne piwonie.

hanka_andrus napisał(a)

No, Izuś, tylko lekka mżawka była. Ważne, że ukrop ustąpił, i lżej oddychać, a 2 godziny temu już nie padało.

Haniu piękna ta róża ,to pnąca?

Bogusiu, tak. Ale w ubiegłym sezonie jesiennym wiatr ją potarmosił, że zostały jej tylko 2 pędy. Wiosną je zakulkowałam, i tak się odwdzięczyła. Nazwy nie podam ,kupowana w markecie.

Kwiaty w każdym stadium inne.

Okazuje się, że gdy różom, którym coś się przytrafiło, a wcześniej dały się poznać z jak najlepszej strony, nie można poddawać się.
Ja aktualnie walczę o Chopina.

Jeszcze takiej wiosny w swoim ogrodowym życiu nie miałam!
15 czerwiec. Czereśnie dojrzałe, truskawki dojrzałe, czerwienieją porzeczki, agrest już prawie, prawie.
A w szklarni?
Już dawno po sałacie i rzodkiewce. Wczesna botwinka zjedzona, i zakiszone ogórki.
Pomidory nabierają kształtu i masy. Sierpień będzie dla mnie wolniejszy, to wyskoczę na grzyby w lasy. O ile lasy nie uschną. Tak lubię. Bywały wiosny, że sadziłam pomidory dopiero 1 czerwca, i też urosły.

Dzięki podesłanym nasionkom, pomidory będą u mnie w różnych odcieniach żółci, czerwieni i.. zieleni. Ale na razie wszystkie zielone.