Pierwiosnki lubię za ich niezawodność. Podnoszą się do pionu nawet jak są po ogromnych przejściach.

Ostatnimi laty zaniedbałam ich rabatę, co niestety odbiło się na wyglądzie. Zaczęłam ją porządkować, i może na drugą wiosnę coś z tego będzie widać.
Na dobranoc- wiosenny bukiet

Żółty radosny, ale i innych kolorów nie brak. Wczoraj pierwszy ciepły dzień, bez wiatru, od razu przyjemniej. Działasz i to najważniejszeMiłego dnia

Dziękuję Irenko. Działam, i w domu, i w ogrodzie.

Sieję, pikuję, przesadzam, podlewam. I tak w koło. Mam nadzieję, że w końcu moja wiosna przyspieszy, tak jak u Was.


Milego dnia!

Przyśpieszy, niech no tylko nie wieje i noce niech się ciepłe zrobią. Ale z tą suszą bieda. Ja juz nie wyrabiam, nagle więcej teraz pracy Buziak

Haniu, fajne zdjęcia Twojej wiosny, choć masz ją teraz z doskoku.
Lubię pierwiosnki, ale one nie lubią mnie i nie rosną
U mnie też ciągle wieje

Grażynko, pierwiosnki lubią liściastą ziemię, i dużo wilgoci, susza tej wiosny im nie sprzyja, do tego te zimne noce. No ale może już będzie dosyć tej mordęgi?

Dla Ciebie moje pierwiosnki

Hania, masz bogactwo pierwiosnków.
Dziś działasz, miłej pracy, nie wykończ się

Nie, Irenko, ja już nie jestem stachanowiec. Powolutku drepczę po moich grządkach, bo i kondycji nie było kiedy wyrabiać. Jak tak dalej pójdzie, to większość starzyków zejdzie z tego świata nie przez wirusa, a przez brak ruchu. Dobrze, że mam balkon, to przynajmniej mogę chodzić w wiosennych promieniach, zwiększając produkcję wit D.
Może się uda wyrwać i za opłotki. Oby.
Gdyby tak było, to mam w planach dalsze pomidorowanie. Parapety już powoli się zacieniają. A jak nie to mam do pikowania petunie, też na parapet , bo późno siałam, i dopiero w tej chwili pokazują właściwe liścienie.

Marzy mi się taki kolor. Ale to loteria, nasiona zbierałam sama.

Ważne, że działasz, hart ducha masz i do tego ogrodniczka z ogromną wiedzą.
Taki kolor zakupiłam, ale nie petunia a surfinia, ale wolę petunie. Chciałam dać do cycków 2 petunie a do 3 pozostałych kocankę, ale jeszcze dumam, bo wiem, że nie zawsze zadbam, może jednak dam rojniki czy rozchodniki.

Ja mam jakieś nasiona pomidorów, ale w domu nic mi nie wschodzi, może dam do donicy i jak już się ociepli na zewnątrz coś wykiełkuje, a jak nie to może gotowe sadzonki.
tez tak nie ogarniam, jak kiedyś, ale co tam, zdrówka nam i sił życzę

Irenko, w nasiona pomidorów już się nie baw, chociaż u Ciebie ,nawet wysadzone w czerwcu zdążą dojrzeć do zjedzenia w sierpniu.

Trzymam fason, a wnuczki mnie dopingują do działania. Bo dopiero teraz/ 25 lat/ dorosły do tego, że ogród to nie stała harówka, ale coś więcej. Wszystko zależy od tego, jak się do tego człowiek zabiera.

Mam nadzieję, że po obsadzeniu pomidorowyh zagonków, będzie już mniej mozolnej pracy w polu/ o, ja naiwna/! Ale już by się chciało użyć takiego, prosto z krzaka.