Udało mi się jeszcze wieczorem dostać się do Constance S. Porażone liście oberwałam z niej i z Herkulesa obok.


Trochę mnie szlag trafia, bo pozbyłam się swoich śliw, żeby nie mieć mszycy u siebie, a sąsiadowe drzewo w połowie nad moją rabatą, nie zna granic ni kordonów... Nie muszę chyba opisywać, jak wyglądają rośliny w tym miejscu żeby choć śliwki z tego drzewa były, to nie, od ładnych paru lat wszystko spada robaczywe albo scukrzone - a ja mam "zbiory"

Ewa no nie bardzo, nie moje, nie ruszam.

Ewa no nie bardzo, nie moje, nie ruszam.

U mnie też przywrotniki zżerają niektóre róże, a tak je lubię w tym połączeniu. Zastanawiam się dlaczego u nas nijak nie jest dostępna ta niższa odmiana, którą ma Ewa Anda.